Dlaczego jeździmy do zwierzaków? Co nam to daje? Czy zwierzęta naprawdę mogą w czymś pomóc ludziom? Co my możemy dać zwierzętom? Jak skorzystać z zooterapii (często zupełnie za darmo)? Oto 10 głównych powodów, dla których robimy to, co robimy. A znalazłoby się ich jeszcze więcej!
1. Wracamy do natury
Przebywanie ze zwierzętami to okazja do powrotu do własnych biologicznych korzeni. Człowiek przez większość swojego czasu na Ziemi żył w naturze – pośród roślin i zwierząt. Mieszkał, jadł, korzystał z tego, co było mu dane. Dopiero ostatnie kilkaset lat to stopniowe odchodzenie od pierwotnego środowiska, które w tej chwili przybiera postać wręcz ekstremalną. Zamykamy się w sztucznościach, oddychamy powietrzem z klimatyzatora, ewentualnie siadamy na plastikowym krześle w wystrzyżonym ogródku na pięciu metrach kwadratowych. Kontakt ze zwierzakami najczęściej, choć nie zawsze, wiąże się z wycieczką w przyrodę. Im częściej wyjeżdżamy, tym bardziej czujemy, że natura to nasz dom, a do zwierząt nam bliżej, niż myślimy.
2. Wracamy do dzieciństwa
Dziecko wolne, spontaniczne to ta część nas samych, która jest autentyczna i radosna, która nie boi się zadawać podstawowych pytań i zaśmiać, gdy świnia wytarza się w błotku. Dlaczego wiele miejsc ze zwierzętami jest nastawionych głównie na dzieci? Bo to one najlepiej potrafią czerpać z tego czasu nieskrępowaną uciechę. Dlaczego dorosły nie mógłby poczuć tego samego? Czy wakacje u dziadków na wsi nie były najlepszymi wakacjami na świecie? Stopy czarne od biegania po piachu od chlewika do kurnika. Ucieczki przed wkurzonymi gęsiami. Pogawędki z kaczkami i królikami, póki jeszcze nie do końca się rozumiało, że z tych rozmówców będzie potrawka… Kiedy jedziemy do zwierzaków, chcemy się poczuć tak samo jak wtedy.
3. Leczymy ciało
Nie od dziś wiadomo, że kontakt ze zwierzętami (i to naprawdę różnych gatunków) ma zbawienny wpływ na nasze zdrowie fizyczne. Głaskanie uspokaja nie tylko głaskanego, ale i głaszczącego – m.in. obniża ciśnienie. Zwierzaki mobilizują nas do działania – skłaniają do wyjścia na świeże powietrze, do ruchu. Jak mówi być może mało znane polskie przysłowie: „Dobry koń jest połowicą zdrowia ludzkiego”. Dzięki jeździe konnej osoba z niepełnosprawnością ruchową może się przemieszczać, ale to nie jedyna zaleta interakcji z wierzchowcem. Głaskanie czy czesanie wymaga złożonej pracy mięśni, co sprawdzi się doskonale w rehabilitacji różnych partii ciała. Fakty te wykorzystywane są w animaloterapii (zooterapii), czyli terapii z udziałem zwierząt.
Według badań przebywanie ze zwierzętami od dziecka może uchronić od alergii (https://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371/journal.pone.0208472). O niektórych drzewach, kwiatach doniczkowych i… kotach mówi się też, że emitują tzw. „jony ujemne”, które miałyby pozytywnie wpływać na człowieka m.in. łagodząc ból i neutralizując szkodliwe działanie „jonów dodatnich”. To popularna teoria, choć z tego, co udało nam się ustalić, niekoniecznie poparta naukowo. Tak czy inaczej perspektywa częstego przebywania w przyrodzie i głaskania kotów jest całkiem przyjemna – na pewno nie zaszkodzi.
4. Leczymy ducha
Wspomniana zooterapia służy poprawie nie tylko stanu fizycznego, ale także (a może przede wszystkim?) psychicznego. Stosuje się ją np. przy depresji, schizofrenii, ADHD, autyzmie. Zbawienne działanie tej formy terapii opiera się na tym, że między człowiekiem a zwierzęciem może się nawiązać relacja pełna pozytywnych uczuć. Czy potwierdzamy to własnym doświadczeniem? Oczywiście, że tak! Nie jesteśmy profesjonalnymi zooterapeutami i raczej nie korzystamy z ich usług, ale wiemy, tak całkowicie po amatorsku, jak bardzo na smutki i trudy codzienności pomaga okład z kota czy obserwowanie kur i krów. Olek również w swojej praktyce zawodowej nie raz ma okazję zobaczyć wyjątkową więź osób z niepełnosprawnością intelektualną ze zwierzętami.
5. Nie czujemy się oceniani
Czy zwierzak patrzy na to, czy jesteś gruba(-y), czy chuda(-y)? Bogata(-y) czy bezdomna(-y)? Czy zwierzak analizuje cię pod kątem zasobności twojego portfela? Koloru skóry? Pod kątem ilorazu inteligencji? Diagnoz psychiatrycznych? Poglądów? Można pytać tak dalej. Odpowiedź jest następująca – jeśli okazujesz podstawowe minimum ciepła i życzliwości zwierzęciu, jeśli go nie dręczysz, to twój „brat mniejszy” cię nie oceni. Owszem, ocenić cię może jako zagrożenie – ale to jest związane z naturalnym instynktem i wcale się temu nie dziwimy, biorąc pod uwagę niszczycielską działalność człowieka.
6. Poszerzamy swoją wiedzę przyrodniczą
No ba! Przecież wiadomo! Proszę opowiedzieć mi o swoim beagle’u! Proszę opowiedzieć mi o swoim kocie brytyjskim! Tutaj niejeden właściciel popisze się znajomością rasy, jej obyczajów itd.
Poza tym – zazwyczaj w ogrodach zoologicznych – przy danej posesji znajdują się podstawowe informacje o jej lokatorach. Znajdziemy też mnóstwo książek (od czasu wydania „Duchowego życia zwierząt” Petera Wohllebena nowe pozycje wyrastają jak grzyby po deszczu), filmów, kanałów przyrodniczych na YT… Ostatnio odkryliśmy, że nawet na Netfliksie po wpisaniu w wyszukiwarkę hasła „zwierzęta” znajdziemy sporo perełek.
Wierzący pomyślą pewnie o „Architekcie” tego wspaniałego pałacu, którego cegły to poszczególne gatunki ze świata fauny. Ale spójrzmy też pragmatycznie – może wystąpicie w „Milionerach” i pytanie za milion będzie akurat dotyczyło jakiegoś szczegółu na temat kanczyla srebrnogrzbietego albo kapturnika?
7. Robimy zdjęcia
Wszędzie jeździmy z naszym nieodłącznym atrybutem – szanownym panem Canonem 500D. Jakiś czas temu upolowaliśmy do niego teleobiektyw Tamrona, dzięki któremu fotografujemy z oddali. Szczególnie Ania lubi robić zdjęcia, a w jej portfolio chyba najwięcej jest kadrów ze zwierzętami.
Tutaj nie będziemy się rozpisywać, sami zauważycie to w większości wpisów na naszym blogu. Miny zwierzaków w niektórych ujęciach są po prostu bezcenne!
8. Pomagamy
Pomagamy ludziom i zwierzętom. Wiecie, jaką to daje radość i satysfakcję? Kotka Funia (członka naszej międzygatunkowej rodziny) mamy z Fundacji Koci Pazur. Pomogliśmy też pewnemu pieskowi, który na skutek różnych okoliczności był w trudnej i niewesołej dla niego sytuacji. Pośrednio dzięki nam znalazł dom z ogrodem i życzliwych opiekunów. Cały czas śledzimy jego losy za pomocą Facebooka. A ile jest ludzi, którzy tworzą azyle dla zwierząt! Pisaliśmy chociażby o panu Jerzym z Kłodzka, który odratowuje jeże… Albo azyle dla świń „Chrumkowo” i „Gieniutkowo”, gdzie spokojnie żyją sobie świniaki uratowane przed rzeźnikiem. Chcemy promować takie miejsca, a kiedy je odwiedzamy, zawsze zostawiamy w nich grosik na potrzeby podopiecznych i ich wspaniałych opiekunów.
9. Utrwalamy swój związek
On lubi tematykę wojenną, ona omija ją szerokim łukiem. Ona ogarnia technologię (prawdę mówiąc, bywa nerdem), a on woła ją, kiedy wyskoczy mu error. On ogląda filmy na potęgę, ona ziewa w połowie. Zwierzaki to jednak nasza wspólna pasja. Często wyznaczają one kierunek wojaży, występują w ulubionych filmikach na YT, pojawiają się w książkach, które jedno drugiemu czyta przed zaśnięciem. Kiedy robimy coś związanego ze zwierzętami, żadne z nas nie musi się do niczego naginać ani zmuszać. W związku chyba ważne są wspólne cele, a my je mamy – naprawdę chcemy spełnić marzenia, które opisaliśmy na podstronie O nas :).
10. Mamy radochę!
Obserwacja zwierzaków to zwyczajnie niezły ubaw. Z braku laku można obejrzeć śmieszne koty w Internecie, ale zdecydowanie większą frajdę sprawia live w 3D, czyli po prostu obecność. I NIE chodzi tu, broń Boże, o wyjście do cyrku i tym podobnych. Wystarczy popatrzeć nawet na miejskie ptaki: na czarne pantalony gawrona, na srocze sprzeczki, na gołębie zaloty.